Market Damnoen Saduak – zakupy na fali
Schowany pod plecionym, wiklinowym kapeluszem mężczyzna, długą warząchwią zamaszyście miesza zawartość aluminiowego...
Z okien pierwszego piętra widok na ciągnące się przez całą długość ulicy, grube sploty kabli elektrycznych. Jaskrawy kolorami szyldów reklamowych parter wrze życiem.
– Co dziś będzie? – zagaduje drobna kobietka. Z westchnieniem ulgi zdejmuje z ramion dwa, połączone bambusowym kijem kosze po brzegi wypełnione owocami.
– Jak zwykle. Pani da mi jabłka, pitaje i liczi – odpowiada właścicielka przyulicznej wypożyczalni skuterów. Przerywając zamaszyste obmiatanie parkingu dla pojazdów, sięga do stojącego obok pojemnika z wodą i podaje napełniony, plastykowy kubeczek przekupce.
– Dziękuję. Upał dziś znowu niemożliwy – handlarka przyjmuje z wdzięcznością chłodny płyn i poprawiając na głowie utkany z trzciny, stożkowy kapelutek pyta – A co, męża dziś nie ma?
– A jest, jest. O tam, w cieniu – odpowiada kobieta, wskazując na rząd skuterów za jej plecami. W zacienionym kącie, wyciągnięty jak długi przez siedziska trzech pojazdów, snem sprawiedliwych śpi właściciel biznesu. Elegancka, biała koszula, czarne spodnie w kant – gotowy w każdej chwili ubić interes. Nawet przez sen.
Obok, na prowizorycznym, maleńkim, przenośnym grillu straganiarz smaży mięso. Zapach opiekanych kurczaków i rozgrzanego sosu sojowego unosi się w powietrzu. Na rogu – wózko-stoisko z napojami wysoko i niskoprocentowymi. Pod jego rozłożystym parasolem klienci targują się z przekupniami. Przy mobilnym kiosku z papierosami grupka lokalnych mężczyzn zaśmiewa się do rozpuku. Obserwują młodego turystę i jego obiekt fotograficzny – właściciela stoiska błogo pochrapującego pod schronieniem z trzcinowego kapelusza.
Nagły huk na ulicy odwraca ich uwagę. Na środku jezdni leży skuter i jego bagaż – pozwiązywany sznurkami stos tekturowych pudeł. Jakby nigdy nic, kierowca podnosi się, otrzepuje i poprawia lekko przekrzywiony kask. Obserwatorzy zajścia nonszalancko, nie spiesząc się, wstępują w nieprzerywający swojego ciągu ruch uliczny. Samochody i niezliczone ilości skuterów magicznie omijają ich niczym otoczonych niewidzialnym polem magnetycznym.
– Stoi? Nie przewróci się?
– Nie, nie. Teraz nie. Stopka zabezpieczona.
– Dobra, to ładujemy. Raz, dwa, trzyyyyy.
– Ciągnij do siebie. Do siebie!
– No, zrobione. Wszystkie są?
– Tak, tak – wszystkie 15 kartonów. Wielkie dzięki! Jadę właśnie ramę od łóżka odebrać, a to muszę po drodze do klienta odstawić.
Rozchodzących się mężczyzn mija skuter z przyglądającą się zajściu rodziną. Stojący na podnóżku przed tatą-kierowcą pięcioletni szkrab z wrażenia otwiera buzię. Z tyłu, mama stara się utrzymać na miejscu dwójkę najmłodszych latorośli, które zaciekawienie podrywa z jej bezpiecznych objęć.
Od 1976r. Ho Chi Minh to oficjalna nazwa miasta znanego wcześniej, jako Sajgon. Po przegranej południowego Wietnamu w wojnie wietnamskiej, zostaje ono przemianowane na cześć przywódcy rewolucji komunistycznej, premiera i później prezydenta Demokratycznej Republiki Wietnamu. Populacja położonej w południowo-wschodniej części Wietnamu metropolii przekracza 10 milionów ludzi i czyni je najbardziej zaludnionym miejscem kraju. Charakteryzuje się bardzo wilgotnym (ok. 80%) i gorącym (średnia temperatura 28°C) klimatem, w którym wyróżnia się dwie główne pory: deszczową (maj – październik) i suchą (grudzień – kwiecień).
Początki Ho Chi Minh są niepozorne. Zamierzchłe czasy zastają je, jako niewielką rybacką wioskę Prey Nokor. Ta oryginalnie zamieszkała przez Khmerów okolica, pokryta jest rozległymi mokradłami i bagnami. W ręce Wietnamczyków przechodzi ok. XVII w. przy okazji zaślubin wietnamskiej księżniczki z khmerskim księciem. Małżeństwo ma zapobiec nieustannym napaściom Wietnamczyków na Khmerów. Stopniowo jednak, Wietnamczycy przejmują okolicę i Khmerzy Delty Mekongu stają się mniejszością, niemal całkowicie odseparowaną od swoich rodaków w Kambodży. Ci, osłabieni toczącymi się wojnami z Tajlandią, nie są w stanie odbić swoich ziem. Z czasem Prey Nokor przeistacza się w Sajgon – bardzo dobrze prosperujący i ciągle rozwijający się port.
W 1859r. Sajgon dostaje się pod okupację francuską. Pozostałości architekturalne i kulturowe tego okresu, przyczyniają się do nadania Sajgonowi przydomka: Paryż Orientu. Dopiero niemal 100 lat później, w 1945r. Wietnamczycy odzyskują niepodległość. Na następne dziesięciolecia Wietnam zostaje podzielony na południowy (z Sajgonem, jako stolicą), wspierany przez Stany Zjednoczone w walce z północnym, komunistycznym pod przywództwem Ho Chi Minha. Po przegranej przez południe wojnie wietnamskiej, w 1976r. Sajgon zostaje przemianowany na Ho Chi Minh – ku pamięci, nieżyjącego już wtedy politycznego przywódcy.
Właściwym dla Ho Chi Minh zjawiskiem są skutery. Jest ich wszędzie mnóstwo i nie zawsze poruszają się według ustalonych zasad ruchu drogowego. Podobnie jak i inne pojazdy mechaniczne. Przechodzenie przez jezdnię przypomina przekraczania Morza Czerwonego przez Mojżesza. W momencie, kiedy postawi się stopę na jezdni, ten nieprzerwany nurt rozstępuje się i przepuszcza pieszego bez szwanku. Kardynalną zasadą jest zakaz przebiegania przez ulicę. Rekomendowane tempo – miarowo i zdecydowanie do przodu.
Jeśli piesze zwiedzanie miasta nie jest zbyt pociągająca opcją można wynająć skuter. Wypożyczalni jest mnóstwo. Można udać się zarówno do pierwszej lepszej napotkanej po drodze lub poszukać wypożyczali online. Średnia cena za dzień – 200000VND/35PLN/9USD. Wymagane jest prawo jazdy, co najmniej na motor.
Inną opcją poruszania się po Sajgonie są taksówki lub riksze rowerowe. O ile przejażdżki są zarówno efektywne, jak i efektowne trzeba mieć się na baczności, jeśli chodzi o związane z nimi opłaty. W taksówkach bezwarunkowo trzeba prosić o włączenie taksometru, a tuk-tukarzami trzeba jasno uzgodnić cenę na samym początku jazdy. Niestety ostatnia opcja nie zawsze skutkuje i końcowa opłata może się drastycznie zmienić.
Przykładowa taryfa taksówkarska: 10km – 200000VND/35PLN/9USD
Ho Chi Minh leży w południowo-wschodniej części Wietnamu.
Należy unikać pory deszczowej między majem, a październikiem. Obfite opady skutecznie uprzykrzają zwiedzanie miasta a zalane drogi utrudniają poruszanie się po jego okolicach.
Waluta – dong wietnamski (1PLN = 5645VND)
Wietnam jest niedrogim miejscem, chociaż jego rosnąca popularność turystyczna przyczynia się do miarowego wzrostu cen. Przykładowy budżet za nocleg w czterogwiazdkowym hotelu w okresie czerwiec-lipiec zaczyna się już od 139PLN/35USD/781000VND za noc. Ceny restauracyjne wahają się między 9PLN/2.5USD/56000VND a 199PLN/50USD/1116000VND w zależności od restauracji. Oczywiście zdarzają się i takie, gdzie za posiłek zapłaci się kilkaset dolarów, co tłumaczy się na miliony wietnamskich dongów. Między podróżującymi na budżecie popularnością będą się cieszyły uliczne stoiska oferujące lokalne przysmaki w cenach zaczynających się już od 2PLN/0.50USD/11100VND.
Komentarze
3 KomentarzeBarbara
Sty 11, 2017fajny pomysł z tymi dodatkowymi informacjami na temat pogody
Satrym Fordem
Cze 29, 2020Świetne zdjęcia! Pekinie zatrzymane postacie na tle miejskiego zgiełku.
Aleksandra Tofil
Wrz 9, 2020Bardzo dziękujemy! 😀