Peryferie
Menu
  • English
  • Filmy
  • Planeta Ziemia
  • Natura Ludzka
  • Obyczaje
  • Smaki
  • Kraje
    • Azerbejdżan
    • Birma
    • Chiny
    • Indie
    • Indonezja
    • Iran
    • Japonia
    • Kazachstan
    • Kirgistan
    • Malezja
    • Mongolia
    • Nepal
    • Pakistan
    • Rosja
    • Singapur
    • Korea Południowa
    • Sri Lanka
    • Tajwan
    • Tajlandia
    • Wietnam
    ROZDZIAŁ 17 – GANDŻA I SZEKI, AZERBEJDŻAN
    Lip 21, 2019
    ROZDZIAŁ 17 – GANDŻA I SZEKI, AZERBEJDŻAN
    ROZDZIAŁ 16 – YANAR DAG, AZERBEJDŻAN
    Lip 14, 2019
    ROZDZIAŁ 16 – YANAR DAG, AZERBEJDŻAN
    ROZDZIAŁ 15 – BAKU, AZERBEJDŻAN
    Cze 20, 2019
    ROZDZIAŁ 15 – BAKU, AZERBEJDŻAN
    Pagoda Szwedagon – czcigodny świadek buddyjskiego nowicjatu
    Sie 13, 2017
    Pagoda Szwedagon – czcigodny świadek buddyjskiego nowicjatu
    Jiankou, czyli Wielki Mur Chiński i jak z niego nie spaść
    Lut 12, 2017
    Jiankou, czyli Wielki Mur Chiński i jak z niego nie spaść
    Kawah Ijen – piękno z piekła rodem
    Lut 19, 2017
    Kawah Ijen – piękno z piekła rodem
    Prawdziwe oblicze Iranu
    Sty 20, 2020
    Prawdziwe oblicze Iranu
    ROZDZIAŁ 19 – NOWY ROK, IRAN
    Sie 4, 2019
    ROZDZIAŁ 19 – NOWY ROK, IRAN
    ROZDZIAŁ 18 – TEHERAN, IRAN
    Lip 28, 2019
    ROZDZIAŁ 18 – TEHERAN, IRAN
    Legendy Nikko
    Kwi 9, 2017
    Legendy Nikko
    ROZDZIAŁ 14 – JEDWABNY SZLAK, KAZACHSTAN część II
    Cze 1, 2019
    ROZDZIAŁ 14 – JEDWABNY SZLAK, KAZACHSTAN część II
    ROZDZIAŁ 13 – JEDWABNY SZLAK, KAZACHSTAN część I
    Maj 15, 2019
    ROZDZIAŁ 13 – JEDWABNY SZLAK, KAZACHSTAN część I
    Rozdział 11 – Ałmaty, Kazachstan
    Lut 2, 2019
    Rozdział 11 – Ałmaty, Kazachstan
    Rozdział 10 – Pawłodar, Kazachstan
    Sty 11, 2019
    Rozdział 10 – Pawłodar, Kazachstan
    ROZDZIAŁ 12 – BISZKEK, KIRGISTAN
    Kwi 30, 2019
    ROZDZIAŁ 12 – BISZKEK, KIRGISTAN
    Dwie twarze Issyk-Kul
    Lis 1, 2018
    Dwie twarze Issyk-Kul
    Malakka – od myszo-jelenia do miasta Światowego Dziedzictwa UNESCO
    Sty 8, 2017
    Malakka – od myszo-jelenia do miasta Światowego Dziedzictwa UNESCO
    Rozdział 9 – Ulgii, Mongolia
    Gru 26, 2018
    Rozdział 9 – Ulgii, Mongolia
    Rozdział 8 – Kobdo, Mongolia
    Lis 30, 2018
    Rozdział 8 – Kobdo, Mongolia
    Na Granicy Światów
    Lis 28, 2018
    Na Granicy Światów
    Rozdział 7 – Bajanchongor, Mongolia
    Lis 25, 2018
    Rozdział 7 – Bajanchongor, Mongolia
    Życie w górach Nepalu – trekking przez Himalaje
    Mar 26, 2017
    Życie w górach Nepalu – trekking przez Himalaje
    Anioł stróż z kałasznikowem
    Wrz 29, 2019
    Anioł stróż z kałasznikowem
    Duch Buriacji
    Paź 25, 2018
    Duch Buriacji
    Dwie Świątynie Posolska
    Wrz 16, 2018
    Dwie Świątynie Posolska
    Rozdział 4 – Buriacja, Rosja
    Sie 21, 2018
    Rozdział 4 – Buriacja, Rosja
    Rozdział 3 – Krasnojarsk, Rosja
    Sie 6, 2018
    Rozdział 3 – Krasnojarsk, Rosja
    Thaipusam – sposób na znalezienie szczęścia
    Kwi 19, 2018
    Thaipusam – sposób na znalezienie szczęścia
    Najstarszy zakład fryzjerski w Singapurze
    Kwi 27, 2017
    Najstarszy zakład fryzjerski w Singapurze
    Thaipusam – kiedy ciało staje się ofiarą
    Mar 12, 2017
    Thaipusam – kiedy ciało staje się ofiarą
    Taniec Lwa – tanecznym krokiem w Księżycowy Nowy Rok
    Lut 7, 2017
    Taniec Lwa – tanecznym krokiem w Księżycowy Nowy Rok
    Buddyzm pod wiszącą skałą
    Gru 28, 2017
    Buddyzm pod wiszącą skałą
    Market rybny w Dżafna, Sri Lanka
    Maj 7, 2017
    Market rybny w Dżafna, Sri Lanka
    Tsunami
    Sty 30, 2018
    Tsunami
    Market Damnoen Saduak – zakupy na fali
    Paź 30, 2017
    Market Damnoen Saduak – zakupy na fali
    Maeklong – tajski market z adrenaliną w tle
    Wrz 11, 2017
    Maeklong – tajski market z adrenaliną w tle
    Smakosza przewodnik po Wietnamie
    Mar 5, 2017
    Smakosza przewodnik po Wietnamie
    Barwne życie ulic Ho Chi Minh City
    Gru 1, 2016
    Barwne życie ulic Ho Chi Minh City
  • Nasza Podróż
  • O Nas
Peryferie
  • English
  • Filmy
  • Planeta Ziemia
  • Natura Ludzka
  • Obyczaje
  • Smaki
  • Kraje
    • Azerbejdżan
    • Birma
    • Chiny
    • Indie
    • Indonezja
    • Iran
    • Japonia
    • Kazachstan
    • Kirgistan
    • Malezja
    • Mongolia
    • Nepal
    • Pakistan
    • Rosja
    • Singapur
    • Korea Południowa
    • Sri Lanka
    • Tajwan
    • Tajlandia
    • Wietnam
  • Nasza Podróż
  • O Nas
Kazachstan, Podróż

ROZDZIAŁ 14 – JEDWABNY SZLAK, KAZACHSTAN część II

autor Aleksandra Tofil
Cze 1, 2019 496 0 0
Udostępnij

Pośrodku nagich stepów rozciąga się wielki plac. Na placu – poukładane w zarysy fundamentów wypalane cegły. Te ruiny to wszystko, co pozostało po niegdyś wielkim Farab, gdzie schodziły się intersekcje głównych tras Jedwabnego Szlaku.

Dziś po skupisku osad liczących niemal 250 tysięcy ludzi pozostał wiatr hulający wśród rumowisk. Za czasów swojej świetności Farab słynęło nie tylko jako jeden z najważniejszych ośrodków handlu, ale także jako osada zaawansowana technicznie. W podziemiach miast ciągnęły się kanały wodne doprowadzające wodę do obszernych łaźni miejskich, gdzie mieściły się również salony masażu. W wielkich piecach na obrzeżach osad wypalano przepiękną ceramikę, której szczątki w czasie prac archeologicznych odnaleźli naukowcy.

Jednak to nie dzieje tworzenia, ale destrukcji uwieczniły Farab na kartach historii. W XIII wieku zapisał je krwawo burmistrz osady, zgładziwszy 450 członków stacjonującej tu mongolskiej karawany, których wziął za szpiegów. Wielki Czyngis-chan wysłał ku nim swych dyplomatów, żądając wyjaśnień. Dyplomatów spotkał równie tragiczny los. Zemsta chana była straszna. Niemal doszczętnie zmiótł Farab z powierzchni ziemi, tym samym otwierając sobie drogę do dalszych podbojów Azji Centralnej i Europy.

Chodzimy po skutych przymrozkiem ścieżkach, ciągnących się między ruinami oazy. Mijamy pustą gardziel studni, ceglane kikuty domostw, postrzępione resztki minaretów tutejszego meczetu. Kiedyś na placu targowym znaczonym czerwonymi cegłami, ktoś targował się zawzięcie. W szynkach nad pucharami wina wymieniano się informacjami i snuto opowieści ze szlaku. Dziś po alejkach Farab kroczymy tylko my, noga w nogę z duchami Jedwabnego Szlaku.

W nostalgicznych nastrojach wracamy do kampera. W ciągu dwóch godzin zwiedzania temperatura spadła znacznie. Na zewnątrz -11, w środku -4. Powietrze puszy się białymi pierwszymi płatkami zamieci. Niebo ciemnieje coraz mocniej, a jest dopiero południe. Na parkingu, pośrodku niemal niczego próbujemy odpalić naszą karetkę. Bezskutecznie. Diagnoza nieubłaganie jednoznaczna – zamarzł olej napędowy. Pogoda na następne dni zapowiada temperaturę grubo poniżej zera. Jak tak dalej pójdzie, zostaniemy tu do wiosny.

Nie ma rady. Trzeba ogrzać przewody. Ale jak? Ano palnikiem benzynowym, który kilka tygodni temu podarowała nam przygodnie poznana dobra dusza, bo: „A nuż się przyda?”. Zapałka po zapałce próbujemy odpalić ustrojstwo. Metalowa puszka sika benzyną na prawo i lewo, ale w żaden sposób nie chce dać płomienia. Mijają minuty. Frustracja rośnie. Nagle, nie wiadomo skąd pojawia się okutany w waciak i futrzaną czapę mężczyzna. Od razu zabiera się za pomoc w uruchamianiu palnika. Nie daje rady. Dzwoni po kolegę. Wraz z kolegą, który z pobliskiej budowy przyjeżdża kawalerią na spychaczu, pojawia się zamieć śnieżna. Dwóm skulonym pod kamperem mężczyznom wreszcie udaje się uruchomić palnik. Jednak podmuchy porywistego wiatru albo gaszą płomień, albo miotają nim niekontrolowanie na wszystkie strony. Wygląda na to, że stoimy tylko przed dwoma wyjściami: albo zamarzniemy, albo wysadzimy w powietrze i samochód, i siebie, i pomagających nam poczciwców.

Trzecie rozwiązanie podsuwa nam jeden z mężczyzn. Dzwoni do kolegi. Kolega okazuje się lokalnym taksówkarzem. Pakuje Andrzeja do samochodu i wiezie go we wioskę w poszukiwaniu mechaników. Tymczasem ja zostaję w karetce, w towarzystwie pana w waciaku i futrzanej czapie, z którym sączymy czaj z termosu i oddajemy się pogawędce w łamanej ruszczyźnie.

Dwie godziny później Andrzej i taksówkarz Azamat wracają.
– Co tak długo?
– A bo Azamat cały czas brał pasażerów i jeszcze tego mechanika szukaliśmy. Jeden nie wie co zrobić, drugi wczoraj zapił i dziś nie pracuje, a trzeciego nie ma. Ale jest jeszcze taki we wiosce niedaleko. Tam nas ciągnik zaholuje.
– Ciągnik?
Wyglądam przez zasłonkę wprost na uśmiechniętą twarz mężczyzny siedzącego okrakiem na siodełku traktora.

Holowanie trwa ledwie kilka minut. Stajemy przed garażem przylegającym do sklepu spożywczego. Zaglądamy do środka – zamknięte. Azamat znowu łapie za telefon, jednocześnie kupując w spożywczaku lepioszkę i kubek śmietany. Ładuje nas do Łady i wiezie do siebie do domu.

A tu raj. W samym centrum przestrzennej kuchni stoi piec kaflowy. Przez jego otwarte drzwiczki widać jęzory ognia, ogrzewające całe pomieszczenie. A już niemal zapomnieliśmy co to ciepło. Taksówkarz raczy nas gorącym czajem, lepioszką ze śmietaną i cierpliwie czeka aż siność naszych twarzy pokrywa znów rumieniec. Za oknem wirujące na wietrze tumany śniegu giną w zapadającym zmroku.

W końcu udajemy się ponownie do mechanika, który już czeka przy samochodzie. W pomarańczowym świetle latarni zagląda pod maskę. Próbuje coś odkręcić, coś zakręcić. Nic nie działa. Andrzej w desperacji chce odpalać na autostart. Autostart się skończył. Azamat ładuje go w samochód i jadą na poszukiwania specyfiku, który jak się okazuje, nie tylko nie działa, ale rozładowuje do reszty ledwie zipiący akumulator. Mechanik wzrusza ramionami. Jedyne wyjście to ogrzanie przewodów, a dziś na takie akcje za późno.

Azamat znów przejmuje inicjatywę. Zagania nas z powrotem do domu. Tym razem w kuchni roznosi się i ciepło i zapach warzonej kolacji. Żona Azamata w wielkim aluminiowym garze gotuje ryż z baraniną. Gospodarze częstują nas czym chata bogata. Dokładają kopiate łychy dania, poją hektolitrami gorącego czaju. Zajmują się nami po królewsku i krzywo patrzą na decyzję powrotu na noc do samochodu.

Tymczasem temperatura na zewnątrz spada do -17. W karetce -11. Webasto zamarzło wraz z paliwem. Zasypiamy w pięciu warstwach ubrań i pod czterema przykryciami.

Ranek wita nas mroźnie, ale słonecznie. Od razu gotujemy wodę i wrzątkiem lejemy wszystkie przewody, które tylko możemy sięgnąć. Wkrótce pojawia się mechanik. Wkracza do akcji z wszystkimi suszarkami, jakie ma na składzie.

Z upływem czasu kamper otacza coraz większa grupa zainteresowanych. Każdy radzi, podpowiada, pomaga jak może. Uparta nasza maszyna nic sobie robi z zamieszania, jakie się wokół niej toczy i nie odpala. Wreszcie ktoś rzuca hasło, żeby sprężarką wypchnąć zamarznięte paliwo z przewodów. Pomysł wydaje się działać – samochód chwilowo zaskakuje. Próbujemy jeszcze raz. Tym razem ponownie pada akumulator. Ale nie ma sprawy! Dostajemy akumulator z samochodu mechanika. Kilka dalszych prób odpalenia kończy się fiaskiem. Paliwo cały czas nie dochodzi. Znów próbujemy na autostart. Mieszanka wybucha wprost w zgromadzoną dookoła maski grupę reanimacyjną, która rozrasta się do pokaźnych rozmiarów. Następny pomysł – robimy kroplówkę z paliwa. Ktoś znajduje półlitrową plastykową butelkę, wypełnia ją olejem napędowym z kanistra i gumowym wężykiem łączy bezpośrednio z filtrem paliwa. Zabieg operacyjny kończy się sukcesem. Pacjent ożył. Silnik warczy miarowo. Wraz z całą wioską reanimatorów szalejemy z radości.

Silnika nie gasimy ani w czasie łzawego pożegnania, ani przez najbliższe trzy dni i trzy noce, oraz ponad tysiąc kilometrów do granicy z Rosją. Tam już temperatura na plusie.

Silnik pracuje, nawet kiedy składamy wizytę w ostatnim punkcie naszej wyprawy śladami Jedwabnego Szlaku — Turkiestanie.

Wraz z pielgrzymkami wiernych obchodzimy dookoła wspaniałe mauzoleum z turkusowo-beżowej ceramiki. Wierni z namaszczeniem okrążają ją zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara, gładząc prawą dłonią w modlitewnym geście mury świętego miejsca. Ich usta poruszają się w bezgłośnej modlitwie. Czczą sufickiego świętego Chodżę Ahmada Jasawiego. Miłość ludzi święty zyskał dzięki swemu niezwykłemu darowi przekazywania nauk islamu w bardzo przystępny i zrozumiały sposób. Tak, by zrozumieli je nie tylko wykształceni bogacze, ale i prości, ubodzy ludzie. Estyma Jasawiego była tak wielka, że miejsce jego spoczynku okrzyknięto Drugą Mekką. W XIV wieku Timur – potężny władca Samarkandy, o którym wspomina w „Krzyżakach” Sienkiewicz – nad pierwotnie skromnym grobem świętego wzniósł przepyszne mauzoleum. Z obrazem mieniącej się w słońcu turkusowej mozaiki mauzoleum, opuszczamy Jedwabny Szlak. Trzy dni później, po krótkim przystanku w Rosji, jesteśmy już w Krainie Ognia – Azerbejdżanie.

Udostępnij

Poprzedni

ROZDZIAŁ 13 - JEDWABNY SZLAK, KAZACHSTAN część I

Następny

ROZDZIAŁ 15 - BAKU, AZERBEJDŻAN

OBSERWUJ NAS

WIĘCEJ NA FACEBOOKU

Współpraca z Lonely Planet

INSTAGRAM

peryferiemag

Karetką Dookoła Świata
Around the World in the Ambulance
From Poland to Alaska
📍 Yoga for elder people in Kathmandu 👇

Peryferie
[🇬🇧ENGLISH IN COMMENTS] Obudził nas wybuch [🇬🇧ENGLISH IN COMMENTS]
Obudził nas wybuch gazu. Potworny huk zaraz za ścianą karetki. Wyjrzeliśmy przestraszeni. Zamiast zgliszczy i zniszczenia zobaczyliśmy potężną, kolorową czaszę startującego balonu.

- Ni hao! – z masywnego kosza podczepionego pod balon, dobiegło nas chińskie powitanie.

Wkrótce powietrzny pojazd zmienił się w maleńką kropkę zawieszoną nad horyzontem. Dołączył do dziesiątek jemu podobnych. Malutkich, gruszkowatych punkcików, jeszcze bezbarwnych czernią na tle nieba, czekającego na wschód słońca.

Chwilę później wszystko zaczęło nabierać kolorów. Zapieczone piaskowce Kapadocji nasiąkały złotem i pomarańczem. Zza ciemnej, nieregularnej linii horyzontu podnosiła się powoli jeszcze jedna czasza. Balon wschodzącego słońca dostojnie wzbijał się do lotu.

Usiedliśmy na klifie. Dziesiątki metrów pod naszymi stopami kolejne balony gotowały się do startu. Nad głowami unosiły się inne. Patrzyliśmy zahipnotyzowani, zaczarowani napowietrznym baletem. Zwieszeni między żywiołami – ze stopami w czerwonej ziemi Kapadocji, z głową w jej złotych chmurach.

#kapadocja #cappadocia #turcja #turkey #balloons #balony #yourshotphotographer #natgeoyourshot
[🇵🇱 POLSKI W KOMENTARZACH] Today is our Port [🇵🇱 POLSKI W KOMENTARZACH]
Today is our Portuguese anniversary!
Exactly a year ago - on 17/12/2019 - on a rainy and extremely dark evening, we drove into Portugal.
We were supposed to stay here for a short while only. Just to prepare the homebulance - and ourselves – for the travel across Africa.
The planned three months turned into twelve.
Over the past 366 days, we have been eating dishes that are typical for every corner of Portugal. We can almost list all of the 1000 bacalhau recipes. Masterfully - and with innate modesty - we can cook caldo verde, bacalhau à brás and francesinha. We are able to tell waiters where, in their own restaurant - with the cupboard-and-the-first-shelf-from-the-bottom accuracy - they will find Piri-Piri sauce. We eat 'Romeo and Juliet' without fear of committing an act of cannibalism. And, instead of blood, in our veins flow bagaço, aguardente, port wine and vinho verde.
We even participated in the creation of the 2020 vintage of the latter, collecting in the scorching sun the unique alvarinho grapes, characteristic to the Monção and Melgaço subregion.
With the cat food, we fed substantial numbers of Portuguese stray (occasionally also not-so-stray) birds, cats and dogs, including the bunch of gentle giants - Castro Laboreiro dogs. We met two colonies of bats that live behind the bookshelves of the beautiful Baroque Biblioteca Joanina in Coimbra.
In the scorching sun and torrent rain, we walked across national parks with ancient tumulus, 'Jurassic beaches' with imprints of prehistoric plants, animals and other unidentified objects; with summer (branda) and winter (inverneira) pastoral villages.

#portugal #portugalia
Capela do Senhor da Pedra - Miramar #portugal #po Capela do Senhor da Pedra - Miramar

#portugal #portugalia #miramar #vilanovadegaia #chapelofthelordofthestone #capeladosenhordapedra #yourshotphotographer
[🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS] - Ależ on piękni [🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS]

- Ależ on pięknie wygląda! 

Pierwszy raz na Monastyr Sumela spojrzeliśmy z oddali mostu doń prowadzącego. Potężna budowla wtulała się w jeszcze potężniejszą górę. Bezpieczna w objęciach ostrych, skalistych stoków lewitowała nad falującym morzem zieleni. 

Według legendy, sama Matka Boska wskazała miejsce, na którym miała być wzniesiona budowla, gdzie spocznie jej ikona, wykonana przez Św. Łukasza. 

Boskie miejsce!

Im bardziej się zbliżaliśmy do monastyru, tym większy podziw w nas wzbudzał. Coraz dokładniej widzieliśmy koronki krużganków, którymi kiedyś spacerowali zakonnicy. Coraz wyraźniej wyobrażaliśmy sobie widoki, które musieli widzieć z okien swoich cel. Bezpiecznie zawieszeni w powietrzu na kamiennej chmurze monastyru.

Z aparatami w gotowości pędzimy do kasy, żeby jak najszybciej móc dokumentować piękno miejsca. Mimo ucha puszczamy uwagi kasjerki, że wejść można owszem, ale trwają teraz roboty renowacyjne. Kiwamy, głowami, że wiemy, że nieważne, że zapłacimy każdą cenę, żeby tylko zobaczyć na żywo obraz, który już wymalowaliśmy sobie w wyobraźni. 

Z palcami drżącymi gotowością naciskania migawki wpadamy na dziedziniec monastyru i …

...stajemy przed gigantycznym rusztowaniem, które zasłania absolutnie wszystko. Nie tylko sam budynek, ale i widok zeń się rozciągający.

Czasami warto wyciszyć nieco wyobraźnię, a wsłuchać się bardziej w słowa kasjerek.

#turkey #turcja #sümela #sümelamanastırı #sumelamonastery #yourshotphotographer
[🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS] Fotograficzni intru [🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS]
Fotograficzni intruzi, czyli dlaczego rzadko pojawiamy się na naszych zdjęciach.

Jeszcze widać, że nie tak dawno toczyło się w nim życie. Że miał duszę, tak, jak ci którzy do niego przychodzili. Teraz stoi cichy, pusty. I piękny w tym, z jaką godnością poddaje się naciskowi czasu.

W jego wysłużonym, spracowanym wnętrzu staram się pozować. Na tle rozświetlonych foto-idealnym słońcem podwojów; na ambonie trzeszczącej historią i pachnącej próchnem; przy pustych wnękach osamotniałych kapliczek.
Staram się pozować i czuję się jak intruz.

Jakbym zawłaszczała sobie coś, co należy się naszym rzeczywistym bohaterom – stareńkiemu kościołowi, który kruszy się pod naciskiem czasu, ale robi to tak godnie i pięknie, że aż wzrusza; zatoczce na irańskiej wyspie Keszm, gdzie księżyc rozsrebrza noce tak bardzo, że wszystko wokół rzuca bajkowe cienie; ciekawskim mongolskim nomadom, którzy nalegają na wymianę numerów telefonów i prowadzenie przeuroczych w swojej dziwności mongolsko-polskich rozmów.

Nie czujemy się dobrze przed obiektywem, bo nie czujemy się go warci, kiedy dookoła dzieją się sceny, które powinniśmy rzeczywiście pokazywać.

Dlatego Kochani, mało nas widzicie na zdjęciach, ale to dlatego, że bardziej niż nasze malutkie osóbki, chcemy Wam pokazać wielki, przepiękny świat.

#portugal #portugalia #arrimal #serrasdeaireecandeeiros
[🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS] Pałac Ishaka Paszy [🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS]
Pałac Ishaka Paszy przy Doğubayazıt chcieliśmy zobaczyć zaraz po przekroczeniu granicy irańsko-tureckiej. Mimo że leży niecałe 40 kilometrów dalej – nie udało się. Pod osmańską budowlę dotarliśmy długo po zmroku.

Kilka godzin później przyjechała żandarmeria wojskowa. Opancerzony samochód. Mundurowi z bronią automatyczną.

Po eskorcie zbrojnej przez pakistański Beludżystan i po tym, jak irańskie służby trzymały nas na muszce karabinu, już nie zrobili na nas wrażenia.

Sami się nieco zdziwili. Po przekartkowaniu paszportów zrozumieli.

- W Turcji jest o wiele spokojniej niż u naszych sąsiadów. A poza tym, nie jesteśmy po to, żeby was straszyć, tylko żeby chronić przed atakami separatystów. Chociaż teraz to Kurdowie są spokojniejsi. Rząd im daje mieszkania, darmowe szkoły, pracę, dofinansowania to już się od Turcji mniej chcą odłączać.

Do żołnierza dołączył drugi.

- A pani to chustę już może ściągnąć. W Turcji już nie trzeba. My nie zmuszamy.

Wiedzą to też Iranki, przekraczające granicę irańsko-turecką.
Na przejściu granicznym mieliśmy okazję obserwować ich masową przemianę. Precz szły obszerne tuniki, sięgające kolan. Precz szły szale i burki. Precz szło wszystko, co uniemożliwiało wyrażanie siebie, swojej kobiecości.

Po dotknięciu tureckiej ziemi, jak za sprawą magii, niczym uśpione reżimem larwy jedna za drugą przemieniały się w barwne, wolne motyle. Chociaż na krótki czas. 

#turcja #turkey #ishakpashapalace #doğubeyazıt
More... Dołącz na Instagramie

Szukaj

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ O AZJI

architecture architektura historia history kuchnia kultura natura nature obyczaje religia

Zobacz również

Mongolia, Podróż
Wrz 20, 2018

Rozdział 6 – Karakorum, Mongolia

Czekamy w kolejce po bilety do buddyjskiej świątyni Erdene Zuu. Wśród masy lokalnych jesteśmy jednymi z niewielu...

Czytaj Dalej
0 0
Podróż, Rosja
Cze 27, 2018

Rozdział 1 – Wołgograd, Rosja

Trzy kraje, 3800 km i dwa tygodnie po rozpoczęciu wyprawy starą karetką dookoła świata znaleźliśmy się w...

Czytaj Dalej
0 0

Napisz coś... Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *


INSTAGRAM

peryferiemag

Karetką Dookoła Świata
Around the World in the Ambulance
From Poland to Alaska
📍 Yoga for elder people in Kathmandu 👇

Peryferie
[🇬🇧ENGLISH IN COMMENTS] Obudził nas wybuch [🇬🇧ENGLISH IN COMMENTS]
Obudził nas wybuch gazu. Potworny huk zaraz za ścianą karetki. Wyjrzeliśmy przestraszeni. Zamiast zgliszczy i zniszczenia zobaczyliśmy potężną, kolorową czaszę startującego balonu.

- Ni hao! – z masywnego kosza podczepionego pod balon, dobiegło nas chińskie powitanie.

Wkrótce powietrzny pojazd zmienił się w maleńką kropkę zawieszoną nad horyzontem. Dołączył do dziesiątek jemu podobnych. Malutkich, gruszkowatych punkcików, jeszcze bezbarwnych czernią na tle nieba, czekającego na wschód słońca.

Chwilę później wszystko zaczęło nabierać kolorów. Zapieczone piaskowce Kapadocji nasiąkały złotem i pomarańczem. Zza ciemnej, nieregularnej linii horyzontu podnosiła się powoli jeszcze jedna czasza. Balon wschodzącego słońca dostojnie wzbijał się do lotu.

Usiedliśmy na klifie. Dziesiątki metrów pod naszymi stopami kolejne balony gotowały się do startu. Nad głowami unosiły się inne. Patrzyliśmy zahipnotyzowani, zaczarowani napowietrznym baletem. Zwieszeni między żywiołami – ze stopami w czerwonej ziemi Kapadocji, z głową w jej złotych chmurach.

#kapadocja #cappadocia #turcja #turkey #balloons #balony #yourshotphotographer #natgeoyourshot
[🇵🇱 POLSKI W KOMENTARZACH] Today is our Port [🇵🇱 POLSKI W KOMENTARZACH]
Today is our Portuguese anniversary!
Exactly a year ago - on 17/12/2019 - on a rainy and extremely dark evening, we drove into Portugal.
We were supposed to stay here for a short while only. Just to prepare the homebulance - and ourselves – for the travel across Africa.
The planned three months turned into twelve.
Over the past 366 days, we have been eating dishes that are typical for every corner of Portugal. We can almost list all of the 1000 bacalhau recipes. Masterfully - and with innate modesty - we can cook caldo verde, bacalhau à brás and francesinha. We are able to tell waiters where, in their own restaurant - with the cupboard-and-the-first-shelf-from-the-bottom accuracy - they will find Piri-Piri sauce. We eat 'Romeo and Juliet' without fear of committing an act of cannibalism. And, instead of blood, in our veins flow bagaço, aguardente, port wine and vinho verde.
We even participated in the creation of the 2020 vintage of the latter, collecting in the scorching sun the unique alvarinho grapes, characteristic to the Monção and Melgaço subregion.
With the cat food, we fed substantial numbers of Portuguese stray (occasionally also not-so-stray) birds, cats and dogs, including the bunch of gentle giants - Castro Laboreiro dogs. We met two colonies of bats that live behind the bookshelves of the beautiful Baroque Biblioteca Joanina in Coimbra.
In the scorching sun and torrent rain, we walked across national parks with ancient tumulus, 'Jurassic beaches' with imprints of prehistoric plants, animals and other unidentified objects; with summer (branda) and winter (inverneira) pastoral villages.

#portugal #portugalia
Capela do Senhor da Pedra - Miramar #portugal #po Capela do Senhor da Pedra - Miramar

#portugal #portugalia #miramar #vilanovadegaia #chapelofthelordofthestone #capeladosenhordapedra #yourshotphotographer
[🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS] - Ależ on piękni [🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS]

- Ależ on pięknie wygląda! 

Pierwszy raz na Monastyr Sumela spojrzeliśmy z oddali mostu doń prowadzącego. Potężna budowla wtulała się w jeszcze potężniejszą górę. Bezpieczna w objęciach ostrych, skalistych stoków lewitowała nad falującym morzem zieleni. 

Według legendy, sama Matka Boska wskazała miejsce, na którym miała być wzniesiona budowla, gdzie spocznie jej ikona, wykonana przez Św. Łukasza. 

Boskie miejsce!

Im bardziej się zbliżaliśmy do monastyru, tym większy podziw w nas wzbudzał. Coraz dokładniej widzieliśmy koronki krużganków, którymi kiedyś spacerowali zakonnicy. Coraz wyraźniej wyobrażaliśmy sobie widoki, które musieli widzieć z okien swoich cel. Bezpiecznie zawieszeni w powietrzu na kamiennej chmurze monastyru.

Z aparatami w gotowości pędzimy do kasy, żeby jak najszybciej móc dokumentować piękno miejsca. Mimo ucha puszczamy uwagi kasjerki, że wejść można owszem, ale trwają teraz roboty renowacyjne. Kiwamy, głowami, że wiemy, że nieważne, że zapłacimy każdą cenę, żeby tylko zobaczyć na żywo obraz, który już wymalowaliśmy sobie w wyobraźni. 

Z palcami drżącymi gotowością naciskania migawki wpadamy na dziedziniec monastyru i …

...stajemy przed gigantycznym rusztowaniem, które zasłania absolutnie wszystko. Nie tylko sam budynek, ale i widok zeń się rozciągający.

Czasami warto wyciszyć nieco wyobraźnię, a wsłuchać się bardziej w słowa kasjerek.

#turkey #turcja #sümela #sümelamanastırı #sumelamonastery #yourshotphotographer
[🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS] Fotograficzni intru [🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS]
Fotograficzni intruzi, czyli dlaczego rzadko pojawiamy się na naszych zdjęciach.

Jeszcze widać, że nie tak dawno toczyło się w nim życie. Że miał duszę, tak, jak ci którzy do niego przychodzili. Teraz stoi cichy, pusty. I piękny w tym, z jaką godnością poddaje się naciskowi czasu.

W jego wysłużonym, spracowanym wnętrzu staram się pozować. Na tle rozświetlonych foto-idealnym słońcem podwojów; na ambonie trzeszczącej historią i pachnącej próchnem; przy pustych wnękach osamotniałych kapliczek.
Staram się pozować i czuję się jak intruz.

Jakbym zawłaszczała sobie coś, co należy się naszym rzeczywistym bohaterom – stareńkiemu kościołowi, który kruszy się pod naciskiem czasu, ale robi to tak godnie i pięknie, że aż wzrusza; zatoczce na irańskiej wyspie Keszm, gdzie księżyc rozsrebrza noce tak bardzo, że wszystko wokół rzuca bajkowe cienie; ciekawskim mongolskim nomadom, którzy nalegają na wymianę numerów telefonów i prowadzenie przeuroczych w swojej dziwności mongolsko-polskich rozmów.

Nie czujemy się dobrze przed obiektywem, bo nie czujemy się go warci, kiedy dookoła dzieją się sceny, które powinniśmy rzeczywiście pokazywać.

Dlatego Kochani, mało nas widzicie na zdjęciach, ale to dlatego, że bardziej niż nasze malutkie osóbki, chcemy Wam pokazać wielki, przepiękny świat.

#portugal #portugalia #arrimal #serrasdeaireecandeeiros
[🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS] Pałac Ishaka Paszy [🇬🇧 ENGLISH IN COMMENTS]
Pałac Ishaka Paszy przy Doğubayazıt chcieliśmy zobaczyć zaraz po przekroczeniu granicy irańsko-tureckiej. Mimo że leży niecałe 40 kilometrów dalej – nie udało się. Pod osmańską budowlę dotarliśmy długo po zmroku.

Kilka godzin później przyjechała żandarmeria wojskowa. Opancerzony samochód. Mundurowi z bronią automatyczną.

Po eskorcie zbrojnej przez pakistański Beludżystan i po tym, jak irańskie służby trzymały nas na muszce karabinu, już nie zrobili na nas wrażenia.

Sami się nieco zdziwili. Po przekartkowaniu paszportów zrozumieli.

- W Turcji jest o wiele spokojniej niż u naszych sąsiadów. A poza tym, nie jesteśmy po to, żeby was straszyć, tylko żeby chronić przed atakami separatystów. Chociaż teraz to Kurdowie są spokojniejsi. Rząd im daje mieszkania, darmowe szkoły, pracę, dofinansowania to już się od Turcji mniej chcą odłączać.

Do żołnierza dołączył drugi.

- A pani to chustę już może ściągnąć. W Turcji już nie trzeba. My nie zmuszamy.

Wiedzą to też Iranki, przekraczające granicę irańsko-turecką.
Na przejściu granicznym mieliśmy okazję obserwować ich masową przemianę. Precz szły obszerne tuniki, sięgające kolan. Precz szły szale i burki. Precz szło wszystko, co uniemożliwiało wyrażanie siebie, swojej kobiecości.

Po dotknięciu tureckiej ziemi, jak za sprawą magii, niczym uśpione reżimem larwy jedna za drugą przemieniały się w barwne, wolne motyle. Chociaż na krótki czas. 

#turcja #turkey #ishakpashapalace #doğubeyazıt
More... Dołącz na Instagramie
Copyrights © 2020 www.peryferie.com All rights reserved.
Do góry