Rosja – ulice bez białych niedźwiedzi
Metaliczne dźwięki puzonów i huk bębnów. Donośne okrzyki w obcym, zawiłym języku. Biało-zielone peruki i koszulki w...
– Dlaczego tu siedzicie? – znad głów rozlega się donośny, władczy głos. Spoglądamy w górę, tylko po to, by napotkać surowy wzrok postawnego, wąsatego mężczyzny. Usiany odznakami mundur dobitnie oznajmia wysoką rangę właściciela – No, słucham? – niecierpliwie domaga się odpowiedzi.
Nie mamy szansy wytłumaczyć, że my nic takiego, że tylko do rodziny w Polsce maile chcemy wysłać, że już trzeci dzień, odkąd jesteśmy pod eskortą, nie mają od nas znaku życia. Mężczyzna pochyla się nad monitorami, zauważa nieudolne próby pseudohackerskie i huczy:
– Przecież tak nie można! To karygodne!
Pot występuje na czoła. Mokre, drżące dłonie ślizgają się po klawiaturze. Chcemy zniknąć. Zapaść się pod ziemię, zanim nas zaaresztuje. Tymczasem on huczy dalej:
– Nie dość, że ta sieć jest bardzo wolna, to jeszcze marzniecie na korytarzu. Natychmiast proszę do mojego biura. Ja już wychodzę, ale mój asystent poda wam hasło i będzie do waszej dyspozycji. Miłego wieczoru życzę.
Pełny tekst dostępny pod poniższym linkiem
Onet Podróże – Anioł stróż z kałasznikowem